Szacunek
Twierdzę, że nie ma chrześcijaństwa bez szacunku.
Bez szacunku do drugiego człowieka.
Definiuję szacunek jako uznanie, że nie jestem od Ciebie ani lepszy, ani gorszy. Jesteśmy równi. Nie jednakowi — różni, ale równi.
Możemy mieć skrajnie odmienne poglądy, wykształcenie, pracę czy sytuację życiową, a jednak w gruncie rzeczy jesteśmy po prostu ludźmi.
Szanuję Cię, bo sam chcę być szanowany.
To nie żadna wzniosła, altruistyczna idea, tylko zwykła logika. Jak podobno mawiają psychologowie: Ja jestem OK i Ty jesteś OK.
Mój kolega z Meksyku opowiadał, że jego mama powtarzała mu: „Słońce świeci dla wszystkich.” Piękne, prawda? Starczy go dla każdego — dla Ciebie i dla mnie.
Nie musimy o nie walczyć. Jesteśmy równi wobec słońca.
Można nauczyć się szacunku.
Dla mnie punktem zwrotnym było zrozumienie, że wcale nie jestem tak genialny i samowystarczalny, jak mi się wydawało.
Potrzebuję obecności innych ludzi — nawet tych „trudnych”.
Bo to właśnie dzięki nim uczę się najwięcej.
Biblia mówi, że „nie jest dobrze, żeby człowiek był sam”.
A co jest odpowiedzią na tę samotność? Drugi człowiek. Bóg dał Adamowi Ewę jako pomoc — nie po to, by go wyręczała, ale by nie był sam. By mógł poznawać siebie. Drugi człowiek — inny, ale podobny — jest jak lustro, w którym widzę własne odbicie. I paradoksalnie: im bardziej różnimy się od innych, tym bardziej uczymy się samych siebie.
Czy to nie kolejny powód, by szanować?
Szacunek nie zależy od wieku ani doświadczenia.
Kiedy widzę dziecko popełniające błędy, to też dla mnie okazja do szacunku — ono uczy się intensywniej niż niejeden dorosły.
Od mojego dorastającego syna uczę się konsekwencji, od córki — wrażliwości i nieoceniania (to też forma szacunku!), a od najmłodszego, pięcioletniego szkraba — uprzejmości.
Szanuję moje dzieci. Doceniam, jakie są, i cieszę się, że mogę znać tak niezwykłe osoby.
Szacunek nie zależy też od statusu społecznego.
Ksiądz Jan Kaczkowski mawiał o zapitych i obdartych: „Mój brat, menel.” Nie ma w tym pogardy — jest szacunek i świadomość, że ktoś mógł po prostu nie wylosować w życiu tak dobrze jak ja.
Nie mnie oceniać. Raczej pomóc.
Można szanować bez względu na pochodzenie, poglądy czy wiarę. Mam wielu niewierzących znajomych, od których… uczę się szanować. Tak, znają oni ten fundament chrześcijaństwa często lepiej ni ja.
Pierwsze przykazanie mówi: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego.” Ale zanim nauczymy się kochać — nauczmy się szanować.
⸻
PS. Introwertyk też potrzebuje towarzystwa — po prostu trochę mniej.
PS2. Nie można szanować zła, głupoty, przemocy ani hipokryzji.
Ale to już zupełnie inny temat.
