Gdy miałem 15 lat trafiła w moje ręce Biblia, od razu zafascynowałem się NIM. Chrystusem. Jego Miłością, Mądrością i Dobrocią. Jeszcze nie wiedziałem kim naprawdę jest, ale … wpadłem po uszy. Zakochałem się?
Kocham Przypowieści Chrystusa. Szczególnie te, które mówią konkretnie o tym co jest w życiu naprawdę ważne i czym warto się zajmować, a co jest generalnie stratą czasu.
Chrystus mówi, że życie jest cennym darem od Boga. Każdy z nas może ten dar albo odrzucić, odłożyć na zakurzoną półkę, albo otworzyć i cieszyć się nim każdego dnia. Żyj bez leku. Pełną piersią. Ryzykuj. Podejmuj decyzje. Nie porównuj się z innymi. Zrób cos ważnego z tym, co masz. Mądre? Dla mnie tak. Największa Mądrość.
Wracam tez do chyba najbardziej znanej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Co mi byłoby z tego, że „chodzę do kościoła” i znam Biblię, gdybym nie kochał innych? Trudna rozmowa z małżonkiem, irytujący znajomy, wkurzająca szefowa w pracy – i co z tego ??? Zawsze mogę okazać szacunek, pomóc, a jak nie da się inaczej – pomodlić.
Szukamy rady „jak żyć?” – Chrystus odpowiada: Kochaj. Siebie, Człowieka i Boga. Ta jedna rada a wystarczy na cale życie i to jest cały sens chrześcijaństwa. Ci, którzy znają dobrze Biblię wiedzą, że to przykazanie miłości jest pierwsze i w zasadzie jedyne, bo najważniejsze. Święty Augustyn zrozumiał to gdy mówił: „Kochaj i rob co chcesz”. Staram się stosować tę zasadę i wciąż się uczę.
Ale zaczęło się od tego, że …tak …zakochałem się w Chrystusie. Jakkolwiek to może dziwnie brzmi. Jeśli wolisz: zafascynowałem się, zainspirował mnie, dał mi do myślenia, wywrócił mój świat, ujął mnie swoją Miłością, Mądrością i Dobrocią.
Dostojewski pisał, myśląc o Chrystusie, ze „Piękno zbawi świat”. Jestem w doborowym towarzystwie, zakochanych w Chrystusie.
Jeśli chcesz podzielić się swoimi doświadczeniami, napisz do mnie.
Piotr